Od początku lata nasz klimat różni się od afrykańskiego tylko tym, że u nas do sandałów nosi się się.skarpety, a małe gryzące skurwysyny nie roznoszą malarii. Wczuwając się coraz bardziej w zaistniałą sytuację postanowiłem ułatwić życie wszystkim chcącym dać upust swoim emocją i dziko potańcować przy ognisku. Tańcujcie Więc !
A freak(a) by Balbin
(playlista w komentarzach)
Archive for lipca 2010
A Freak(a)
Swoją barkę pozostawiam na brzegu...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJEE3U6frswOuA4iAEilia7hmKI-arvNj2179C_WvjLm5fOQ-WX46iv0ZgzR1E7h9OWyxD0Qejc37i9Vc_tvwAMSd1LXuNinqROkw105PUJBh4SBkaAifz6oexkrRwtDU3aJdk0nn3nSo/s640/mg%C5%82a.jpg)
Powroty do domu pierwszym pociągiem zawsze wyglądają tak samo. Przepite ryjce, lekko nie świeży oddech, czasami ktoś dzierży kebaba w dłoni, inni lekko pochrapując nawilżają posadzkę swoją śliną.
Jednak nie było by tych wszystkich przypadłości gdyby dzień wcześniej nie wezwała nas imperka !
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFWqTgutf787fyf_8637nxwA-VyBITC4eC2BCBoV4OsqLlvLZckKqPfYof0bvs_sTEGq3niYxtXvrYVjR7wHdFwwgCnCz2uR8cG1wPUGMTNbCDyDoGJOLZAjDpXg6f1-QyVXrWJhb3Xq4/s640/Barka.jpg)
Naszym miejscem imprezowym na sobotni wieczór miała być barka malibu dryfująca gdzieś w okolicach mostu śląsko dąbrowskiego. Po zaopatrzeniu się w prowiant udaliśmy się na poszukiwania. Żmudna podróż wałem wiślanym dała o sobie znać 500m od celu. Byliśmy jednak świetnie przygotowani na tą ewentualność, szybciutko sięgnęliśmy po prowiant żeby przypadkiem nie zabrakło nam siły na nadchodzące szaleństwo. Po dotarciu w okolice barki okazało się, że prowiant był zatruty w związku z tym na jakiś czas straciłem świadomość....... Po obejrzeniu zdjęć jedynym faktem który mogę stwierdzić to to, że
Bazylhunter upolował tylko
tego dziwnego naleśnika
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5qNxBh9QHC1oZGJPD47Crj97fVQsw_HCff6sOsWAc73MH9gqUIeDf9oJtvup6y3Zv5HK0ih4qJX67DBmn8JCPtWcQ-6TkMvm_z-PDtC6d3jO7SGLi9RGeBzHlgLjDnE_C_iwHhSBrmng/s640/poranek-12.jpg)
Na szczęście po dotarciu do domu humory wszystkim dopisywały, znalazło się też miejsce dla zimnego piwka o wschodzie słońca. Potem już tylko do wyra i chillową niedzielę czas zacząć !
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhduMDbgPiIc_wkLE31G5lBCTQWFKGoMGqQOPJEQkC7-nn3SrK19_EpjQ6mjdTBuynCvz1qefNcBA1gWD34jON_vjziSrOajf1Q9o2ItKxwwe0nc6xbjUYa6pZYVW-NrDyALUrrp7xk5bk/s640/p3.jpg)
Mówi się,że na kaca najlepsza praca. Z przykrością muszę stwierdzić, że znanym od wieków powiedzeniem można sobie śmiało podetrzeć tyłek, ponieważ nie ma nic lepszego na kaca od chłodnej kąpieli w stawie/basenie. Chillować sobie wygodnie na materacu od czasu do czasu pochlapując się zimna wodą. Do tego kolorowe drinki z palemką i jesteśmy w raju. Dlatego właśnie na tą formę "pracy" postanowiliśmy poświęcić niedzielne popołudnie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5kwam7hVhNZOn3uMufeBs2r6jexWsVHlwyfi-y-xn8rYXefVWrTpSgdEVzzCSfKz0Ar5hsisdAd_lSBKhzN43IHV4hJpdQfk_HYC4U95QEH4JU23dBk4S4aTnwkFbZ7Rm1x1wyjKqsQc/s640/p1.jpg)
Po słonecznych kąpielach trzeba było przygotować się do turbo ważnego wydarzenia. Finału mistrzostw świata w piłce nożnej. Jest to szczególne wydarzenie ponieważ osoby, które na co dzień nie interesują się piłką (w tym ja) stają się totalnymi fanami futbolu, malują ryjce, krzyczą na telewizor podczas meczu, kłócą się z przyjaciółmi o nieuznanego gola bo przecież na czas mistrzostw każdy zna się na piłce najlepiej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRlec4naHb70QhxKBERzJlyIu2A0u5GVMSwP1HQ7lsvr2hkHDH2mz-M4omUqoN1V5HOE25B4D1PasgmVrIoEDE8zIrtS5PyRf0Si8tIlqdeUxByqozJRa2XguPDEnAsLOdsBGWfVXNlaE/s640/Meczyk.jpg)
Jeszcze tylko dotrzeć na miejsce i meczyk będzie grany !
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiO57iU2gM6esLhZmmlXL5TAyaJRWv-iTAkitgQWJk-9MabXpbrDntq7Y6a6dsSYadqU83l0QaKQ0xH5BnkdPPcaNHYYtyrfGHmjgypN_gx8ZhaNpg3nfma-XFdX4M2r016mx4Rc6YNfn0/s640/zachod.jpg)
Olafiku
Dziękuje Ci Olafiku, że wpierdoliłeś się ze mną na skocznie narciarską o 6 rano,
Dziękuje Ci Olafiku, że udzieliłeś mi schronienia kiedy śmierdzący i zmęczony umierałem po kolejnej imprezie. Dziękuje Ci Olafiku, że pomogłeś skopać ryj pewnej złej lasce z bilbordu.
Dziękuje Ci Olafiku, że pomogłeś zapierdolić tego złego krasnala ogrodowego co mnie straszył po nocach
Dziękuje Ci Olafiku, że nie utopiłeś się kiedy w środku zimy wskoczyłeś do oczka wodnego na moim ogródku
Jednak szczególnie dziękuje Ci Olafiku za zalanie mojego komputera wódką z redbullem.
Shape of things
W przeciągu dwóch ostatnich lat nic nie robienie stało się moją życiową pasją. Pewnego pięknego leniwego popołudnia leżąc na kanapie postanowiłem, za pośrednictwem aparatu, nadać swojej pasji konkretny kształt. Ku mojemu zaskoczeniu nic nie robienie jest całkiem przyjemne dla oka. Dlatego do dziś nie pojmuje, dlaczego rodzicom chce się zygać jak tak sobie leże na kanapie ?